wtorek, 19 listopada 2013

mały gej

No to przyłapałem cię, ty mały geju. Z nudów zajrzałem sobie w statystyki bloga i zobaczyłem, co ludzie wpisują do wyszukiwarek i dzięki czemu trafili na mój cyber-burdel. I powiem jedno.. Świństwa. Mały gej to pikuś. Ze statystyk wiem, że zrobił koledze loda. I nie wiem, czy musiał, czy chciał ani czy mu było dobrze. W każdym razie zrobił i coś go chyba męczy. No to my cię mały namierzymy i powiemy mamie. Choć pewnie nie zrozumie, co to wszystko znaczy i spróbować zechce.

Z małym gejem to jest taka śmieszna historyjka. Jeden z pracowników mojego klienta był bardzo pyskaty. Tadziu, choć dość niski i niezwykle szczupły, wypełniał swą osobą całą wolną przestrzeń. Wszędzie go było pełno, był głośny i żywy. I był homofobem, tak mi się wydaje, bo wciąż miał obsesję i wyzywał gejów. Właściwie jednego. Wciąż słyszałem tylko: byłem u małego geja, mały gej mnie wku**ił, je*ać małego geja.

Jak się okazało, mały gej był szefem, ojcem dwójki dzieci i szczęśliwym mężem i był ode mnie wyższy o połowę głowy. Czyli lekko licząc, miał chłop ze dwa metry. Tadziu ze swym wzrostem sięgał mu zaledwie nieco wyżej pasa. Gdy go tamten łajał, to ten, by go zobaczyć musiał stać na palcach i zadzierać głowę. I krew go zalewała. Gdy ten już Tadzia z błotem zmieszał i mocno sponiewierał, wyszedł Tadzio na fajkę i klął na czym świat stoi, obrzucając w myślach błotem tego geja, życząc mu złośliwie, by go wyruchała połowa kompanii.

Aż nadszedł ten dzień, gdy mały gej przyszedł i wyruchał Tadzia. Bez mydła i czułości, bez zbędnego kocham. Przyszedł do roboty, po czym wezwał Tadzia i go wypie**olił, wręczając papiery.  Tak to w życiu bywa, że mały jest wielki, a wyruchać można nawet heteryka.

1 komentarz:

bring it