piątek, 6 grudnia 2013

sexafera z Mikołajem w tle

Iwonka wierzyła w świętego Mikołaja, od pierwszego razu, kiedy go ujrzała w drzwiach swego przedszkola. Czekała na niego, jak co roku, z wielkim utęsknieniem. Koleżanki z grupy śmiały się z Iwonki, że już taka duża ale ciągle wierzy, lecz ona ich nie słuchała bo wiedziała swoje. Mikołaj przychodził do niej każdego   6 grudnia, sadzał ją na kolanach i głaskał po główce, szyjce oraz buzi. Iwonkę przebiegał ten przyjemny dreszczyk. To był dreszcz emocji, bo doskonale wiedziała, że za krótką chwilę dostanie od niego jakiś podarunek. I w zeszłym roku też się nie zawiodła. Wtulała się w jego siwą brodę, a on głaskał ją po włoskach, ciągle przytulając.

Ona też wiedziała, jak z nim postępować. Zawsze miała dla niego ciastka imbirowe oraz szklankę mleka. Mimo, że on był dość gruby, zajadał te ciastka ze smakiem i popijał mlekiem. Z przejedzenia jednak brzuch mu bardzo pęczniał, rozpinał więc pasek i opuszczał spodnie, bo strasznie go gniotły. Iwonka znała go od lat, więc się jakoś bardzo tym nie krępowała. Siadała mu na kolanach, czekając na prezent. I w zeszłym roku, w grudniu, dostała od niego dwie nowe książeczki. Tak się ucieszyła, że klaskała w rączki i podskakiwała na jego kolanach. Skakała i skakała i tak z dziesięć minut.

W tym roku Mikołaj przyszedł do niej nieco wcześniej, bo 6 września. Miał pięćdziesiąt centymetrów i ważył dwa czterysta. Śmiały się z Iwonki koleżanki z grupy, bo na trzecim roku bibliotekoznawstwa o takim przypadku jeszcze nie słyszały.

1 komentarz:

bring it