część I tu....
3 lipca
Jest jazda. Dzisiaj kolo z klatki numer 14 przyprowadził sobie nową. Szedł z nią z parkingu w stronę domu, prężąc się dumnie, taszcząc w ręce butelczynę wina i jakieś przekąski. Z doświadczenia można by powiedzieć, że do widowiska (a raczej słuchowiska) dojdzie za godzinę. Sława kolesia sięga już dwie klatki na lewo i dwie klatki na prawo. I na tyle samo klatek w bloku naprzeciwko. Ci z balkonu w klatce numer 12 jak zwykle są zdziwieni. Ta, co mieszka pod kolesiem, coraz bardziej nerwowo pali papierosy. Sąsiedzi z klatek obok wylegli na balkony, sadowiąc się wygodnie. Jakiś kolo z klatki numer 16 zaczął rozpalać na balkonie grilla. Mili, starsi państwo, z klatki numer 10, zaprosili nawet do siebie znajomych. Pani z parteru zaczęła przesadzać kwiatki, choć robiła to zaledwie dwa tygodnie temu. Jest moc. Jest też jazda. A ona krzyczy.
5 lipca
Kolo ma już stałe grono słuchaczy. Gdy tylko sprowadza do domu jakąś nową laskę, wieść o tym roznosi się pocztą pantoflową i w ciągu kilku minut wszyscy sąsiedzi są już na balkonach. Oraz ich znajomi. Bo za każdym razem słuchaczy przybywa. Bywa niebezpiecznie. Jak ostatnio, gdy ci z dołu odpadli z barierką. Było bardzo tłoczno, ci się wychylali, barierka puściła, no i wylecieli. Całe szczęście dla nich, że mieszkanie było na niskim parterze.
Napięcie między sąsiadami wzrasta. I to bynajmniej nie między NIM a resztą, a raczej wśród reszty między sobą. Sąsiadki patrzą na nowego rozmarzonym wzrokiem, sąsiedzi albo nienawidzą, albo ignorują. Się dzieje.
Na przykład ta, nerwowo paląca papierosy, uchyliła ostatnio drzwi balkonowe i zawołała męża. Coś tam do niego mówiła, żywo gestykulując, on wyszedł na balkon, posłuchał chwilę, po czym machnął ręką, nadął usta, zrobił pfff i wrócił do środka.
Sąsiad robiący na balkonie grilla, podając ostatnio żonie sporej wielkości kiełbaskę, usłyszał kąśliwe: ehh, pomarzyć można.
No i ci z balkonu w klatce numer 12 jacyś tacy inni. On ciągle jest zdziwiony, a ona wsłuchując się w odgłosy rzuciła pod nosem:
-oj Krystian, Krystian. Żebyś ty tylko jajka gotował minutę…